Wbrew pozorom oprawa audio jest ważniejsza od obrazu. W tym wpisie otrzymacie kilka wskazówek, jak zadbać o dźwięk w Waszych materiałach.

Zasada 60/40

Gdzieś spotkałem się ze stwierdzeniem, że w oglądanych materiałach, audio to 60% całego filmu, a wideo – pozostałe 40%. I teraz można by się było zastanowić, dlaczego? Przecież włączając materiał na YouTube w głównej mierze konsumujemy wideo, a dźwięk stanowi wyłącznie dodatek. No cóż… nie do końca – wychodzi na to, że nie doceniamy naszego zmysłu słuchu tak często jak nasz zmysł wzroku.

Hipotetyczna sytuacja – włączacie poradnik wideo na interesujący Was temat. Co prawda poradniki bez dźwięku lub (o zgrozo) z transkrypcją pisaną w notatniku już dawno odeszły do lamusa, ale porównajmy te dwa typy przekazu informacji. Czy lepiej zrozumiesz informację mówioną i pokazywaną czy tylko pokazywaną? Pytanie retoryczne (wiem, że bywają wyjątki, ale większość jednak przystanie na tę pierwszą opcję).

Ale odbiegłem trochę od tematu i dlaczego to w ogóle przytoczyłem? Bo teraz jeżeli wyłączysz dźwięk w filmie, jak będziesz go odbierać? Nudno, a nawet wręcz niekomfortowo. Dlatego dźwięk jest tak ważny. Ale nie byle jaki dźwięk.


O dźwięk trzeba zadbać

Nie wystarczy, że zaczniesz mówić do mikrofonu i z miejsca każdy będzie chciał tego słuchać. Zasada z początku, 60% dźwięku, DOBREGO dźwięku stanowi sukces danego materiału. Dlatego postaram się przybliżyć kilka wskazówek, które sam stosuję, aby poprawić jakość audio.

Mikrofon – nie musi to być mikrofon marki Shure czy Blue Yeti, ale pojemnościowy bardzo dobrze się sprawdza. Ja używam dość taniego mikrofonu marki Maono, który wystarcza na moje obecne potrzeby. Raczej odradzałbym mikrofony wbudowane w słuchawki czy do karaoke (chociaż dzisiaj nawet taki sprzęt daje radę, a obrabiając dźwięk jeszcze bardziej można poprawić jakość).

Pop-filter – element nieobowiązkowy, o ile nie musisz mówić bezpośrednio do membrany. Swego czasu używałem pop-filtra, ale jego rozmiary sprawiały, że był nieporęczny. Do czego on właściwie służy? Pop-filter ma za zadanie „wyhamować” szybko pędzące powietrze w trakcie wymawiania tak zwanych „głosek wybuchowych”, które najczęściej powstają przy wymowie takich liter jak „B” czy „P”. Powietrze uderza w membranę wewnątrz mikrofonu, powodując nieprzyjemne dla ucha przestery. Jaką ja mam na to radę? Nie mów centralnie w kierunku mikrofonu – ja się ustawiam w optymalnej odległości i obracam o 45 stopni. Dźwięk będzie zbierany tak samo, a jego jakość ulegnie poprawie, bo wyeliminujesz nieprzyjemne przestery.

Zadbaj o poziomy – nie ma nic gorszego, niż audio, które jest nierówne pod względem poziomu głośności. W programach takich jak chociażby Audacity (darmowy) istnieje możliwość normalizacji dźwięku. Opcja ta zwiększy głośność cichych partii Waszego audio, a głośne ściszy. Otrzymacie równy, zdatny do słuchania i co ważniejsze – bez potrzeby manipulowania potencjometrem dźwięk.

Odszumianie – poza poziomami, warto też zadbać o odszumienie, czyli usunięcie z Waszej nagranej kwestii dźwięków tła. Może to być głośno chodzący wentylator komputera lub naturalny szum, który zbiera mikrofon. W każdym razie jest on niepożądany. Ponownie, program Audacity oferuje opcję odszumiania. Na początek zaznaczacie cichy fragment, w którym nic nie mówicie (dlatego zawsze polecam nagrać kilka sekund ciszy) – będzie to punkt wyjścia dla programu. Następnie zaznaczacie całą Waszą ścieżkę i odszumiacie.

Nie przesadzajcie z efektami – też kiedyś byłem wyznawcą pakowania masy efektów, żeby brzmieć jak w rozgłośni radiowej. Jedną sprawą jest to, że to dodatkowa masa pracy, a drugą – ważniejszą, że jest to nienaturalne i będzie to słychać. Nasze uszy są bardzo sprytnymi narządami i naprawdę usłyszą to, że ktoś za bardzo manipulował przy częstotliwościach, aby uczynić swój głos bardziej basowym. Czasem mniej znaczy więcej – doceńcie swój głos, bo jest piękny i niepowtarzalny 😛

Postarajcie się brzmieć naturalnie – ta kwestia przychodzi z praktyką i sam się jej uczę. Jeżeli czytacie, postarajcie się czytać tak, jakbyście o tym opowiadali. Wiem, że prościej powiedzieć, niż zrobić, ale naprawdę to zaplusuje. Nikt Wam nie każe od razu nagrywać napisanej przez Was narracji. Przejdźcie się, wróćcie, przeczytajcie pięć, dziesięć razy na głos i wtedy nagrywajcie. Poza tym, jeżeli się potkniecie w trakcie – zawsze możecie daną kwestię przesunąć, wyciąć, nagrać na nowo. Bez stresu.

Dykcja i tempo – nie zwracałem na nią uwagi, dopóki sam nie zacząłem nagrywać. Jedna z najważniejszych spraw. Staraj się mówić głośno i wyraźnie, aby można było zrozumieć przekazywaną treść. Postaraj się mówić spokojnie – nikt Cię nie goni, a tempo wpływa na to, jak jesteś odbierany. Ostatnio coraz więcej twórców, którzy nie przykładają do tego wagi, przez co trudno ich zrozumieć (czasem nawet nie mogę zrozumieć, jak się przedstawiają). Wiadomo, że to zależy od dynamiki filmu, ale trend niedbania o wymowę staje się coraz bardziej powszechny.

Miejcie z tego frajdę – rozumiem, że początkowo słuchanie siebie sprawia, że zażenowanie zgina człowieka w połowie, ale to tylko okres przejściowy. Nagrywając i regularnie słuchając siebie przy obróbce, dojdziecie do wprawy i przestaniecie na to zwracać uwagę (jestem tego przykładem). Prawda jest taka, że zażenowanie jest naturalne – całe życie słyszymy swój głos poprzez przewodnictwo kostne, a w ten sposób brzmi on o wiele głębiej i pełniej, niż w rzeczywistości.


Podsumowanie

W tym miejscu planowałem zamieścić także rady jak zadbać o audio na Twitchu, ale wpis byłby lekko przydługi. Jednak nie to byłoby problemem. Audio na Twitchu jest przekazywane na żywo (no ba, przecież to serwis streamingowy) i tam dźwięk przechodzi przez filtry w OBS’ie w czasie rzeczywistym, a następnie jest wysyłany na serwer i do odbiorców. Dlatego zasady zamieszczone w tym wpisie i odnoszące się do Twitcha są zupełnie inne. Dlatego podjąłem decyzję, że jest to temat na osobny wpis.

Tymczasem zasady zamieszczone wyżej są tylko moimi wskazówkami, które sam stosuję i sprawdzają się u mnie. Nadal eksperymentuję i szukam sfer, które można usprawnić, jednak pamiętajcie – każdy typ treści jest inny i nie zawsze to, co zadziałało u kogoś, sprawdzi się u Was. Jednak warto się „uzbroić” w pewne wskazówki i posiadać wiedzę w danym temacie, bo zawsze może się ona przydać i zostać odpowiednio dostosowana do indywidualnych potrzeb.

Odpłynąłem trochę, co? W każdym razie – twórzcie, eksperymentujcie, bawcie się 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *