Czym jest FOMO?
Zacznijmy od definicji samego FOMO, a następnie przejdziemy do tematu, co wspólnego ma ono z platformą Valve. FOMO (Fear of Missing Out), czyli „Strach przed czymś, co nas omija (lub może ominąć)” to właśnie obawa objawiająca się potrzebą bycia na bieżąco w danym temacie. Najczęściej objawia się to potrzebą bycia online, śledzenia naszych znajomych na facebooku/instagramie i byciu na bieżąco z tym, co dla nas istotne. Jako, że FOMO może dotykać każdego indywidualnie, skupię się na przypadku nas – graczy.
Steam, czyli dobrze wykonany marketing
Nie da się ukryć, że Steam stał się growym supermarketem z niemalże monopolem na rynku – nawet inne firmy ze swoimi launcherami szukają tutaj okazji (np. Electronic Arts). To tylko pokazuje pozycję platformy. W pewnym momencie, Steam jako sklep zaczął generować takie zyski, że samo Valve przestało widzieć sens w wydawaniu kolejnych gier. Skoro można zarobić nic nie robiąc…
No właśnie – zyski, bo o ile początkowo na platformie gościły tylko gry, tak firma pod przewodnictwem Gabe’a Newella nie postanawia osiąść na laurach i stara się wynaleźć coraz to nowsze sposoby na przyciągnięcie graczy i zatrzymanie ich (oraz ich pieniędzy). I teraz części osób to nie będzie obchodzić, ale zdecydowanie większej części spodoba się nowa opcja „upiększania” swojego profilu. I tym samym dochodzimy do sedna.
Karty, odznaki, naklejki, gadżety
W roku 2013 na Steam zostały oficjalnie wprowadzone karty kolekcjonerskie. Pozwalają one na podnoszenie poziomu naszego profilu oraz wytwarzanie odznak, które możemy na tym profilu zamieścić. O ile odznaki nic nie znaczą, poza faktem, że możemy się nimi nacieszyć przed nami samymi lub pochwalić znajomym, o tyle podnoszenie poziomu profilu już daje jakieś profity. Jednym z najważniejszych jest fakt, że zwiększa się maksymalna liczba osób, jaką możemy dodać do znajomych. (Jednak ja nigdy nie miałem potrzeby, ani szczęścia posiadania AŻ 300+ znajomych).
Ale dla sporej większości osób liczą się właśnie odznaki, które możemy zbierać, a następnie wyświetlać na swoim profilu – co więcej, tam możemy zamieszczać przeróżne gabloty, które pozwalają na dowolną personalizację. To wszystko sprawia, że otrzymujemy możliwość stworzenia swojej własnej ściany z trofeami.
A co ma wspólnego z tym wspomniane wcześniej FOMO? Otóż jeżeli jesteście zbieraczami i regularnie korzystacie ze Steama, to wiecie, że organizuje on często wyprzedaże oraz różnego rodzaju festiwale. To właśnie te wydarzenia pozwalają często na zbieranie LIMITOWANYCH (słowo klucz) kart, odznak czy naklejek. Zapewne w tym momencie rozumiecie, co to oznacza. Powoduje to często niezdrową relację pomiędzy graczem, a platformą (co jednak na rękę samej platformie).
Grunt to zdrowy rozsądek
Jak ze wszystkim w życiu – trzeba zachować umiar i nie inaczej jest w tym przypadku. Kolekcjonerstwo to fajne hobby i nie ma w tym nic złego, jednak trzeba uważać, kiedy traktujemy dany temat zbyt poważnie. Jeśli to hobby zaczyna panować nad naszymi zachowaniami, a nie my sami, to jest to dobry moment na zastanowienie.
Swego czasu tak się wciągnąłem w Sea of Thieves, że czułem potrzebę zdobywania wszystkich możliwych przedmiotów kosmetycznych z eventów. Oczywiście za tym, aby je zdobyć szedł czas. Czas, który mogłem spożytkować na coś lepszego, niż „polowanie” na nic nie znaczące, niematerialne przedmioty (których i tak zapewne nie użyję).
A jak w przypadku samego Steama? Zbieram dla siebie, ale staram się być na bieżąco – różnie z tym bywa, ale próbuję tego pilnować. Niestety moje kolekcjonerskie zacięcie daje o sobie znać i już kilkukrotnie ubolewałem nad odznakami, naklejkami i innymi przedmiotami, które przeszły mi koło nosa. Głupie, bo sam profil mam ustawiony na prywatny i nie czuję potrzeby „chwalenia się” przed innymi, co posiadam, ale jak pisałem – zbieram dla siebie.
Morał?
W nawiązaniu do ostatniego zdania w powyższym akapicie – nie da się ze wszystkim być na bieżąco i warto się z tą myślą oswoić. Jesteśmy tylko ludźmi i dysponujemy ograniczoną pamięcią (hehe, komputerowy żargon), którą warto poświęcić na rzeczy, które naprawdę mają sens. Nie oznacza to, że demonizuję tutaj tak prostą czynność jak zalogowanie się na platformę i odebranie jakiegoś bonusu. Chodzi mi jedynie o fakt, aby nie starać się patrzeć za siebie, a przed siebie (i nie ma to zastosowania tylko do takiej głupoty jak ta opisywana przeze mnie).
Co umknęło, to już tego nie zdobędziemy, pozostaje pilnować tego, co będzie w przyszłości, bo zdarza mi się nawet zapomnieć o zalogowaniu na konto. I najważniejsza sprawa – nie dać się zmanipulować takim zagraniom, bo FOMO to tak naprawdę bardzo skuteczne narzędzie marketingowe. To ono sprawia, że jesteśmy na bieżąco z danymi tematami i w pewnym sensie buduje naszą lojalność z daną marką. Warto sobie zdać sprawę, jak bardzo to zjawisko może nas usidlić i napsuć humoru. Nie jeden raz zdarza się scenariusz „nie zdążyłem/am”. Mamy przez to gorszy moment i zakładamy, że od tej chwili będziemy mieć wszystko na uwadze, aby niczego nie przegapić. Prawda jest taka, że nie da się i należy się skupić na rzeczach naprawdę ważnych.
No, taki się zrobił coachowsko-moralizatorski wywód, ale stwierdziłem, że jest to dość ciekawe spojrzenie na temat. Zawsze zaczyna się niewinnie, a pamiętajcie, że tylko Wy powinniście mieć kontrolę nad swoimi zasobami (czasem, pieniędzmi i całą resztą). Jeżeli nie Wy, to zrobi to ktoś inny.