
Żyjemy w czasach, w których duży nacisk kładzie się na grafikę. Studia starają się brać udział w wyścigu o najlepszą, najbardziej realistyczną oprawę. Deweloperzy tworzą własne silniki i korzystają z gotowych, aby jak najwierniej oddać otaczający nas świat w jego wirtualnym odpowiedniku. Unreal Engine, Lumen, Ray Tracing – wszystko sprowadza się do tego, aby jak najbardziej zwiększyć realizm światła padającego na powierzchnie obecne w grze. I my, gracze – także to napędzamy naszymi wymaganiami odnośnie grafiki.
Nie ukrywam, sam byłem na etapie, kiedy detale ustawione na ULTRA robiły na mnie wrażenie. Ba, nadal robią, ale to już nie jest to samo podejście, co kiedyś. Jeżeli będę miał wybór pomiędzy płynnością, a śledzeniem promieni w czasie rzeczywistym (Ray Tracing), wybiorę płynność – RT jest ładne, ale w trakcie gry… chyba nie zwracamy na to aż takiej uwagi. Niemniej nadal śledzę postęp grafiki, technikaliów (Lumen, RT i cała reszta) i nadal robi na mnie wrażenie, co prezentują twórcy. Jednak w tym momencie jestem na etapie, gdzie liczy się najpierw grywalność, płynność, optymalizacja, a później grafika. Wydajność nad ładny wygląd.
Nie szata zdobi dobrą grę
Jak już zapewne zdążyliście zauważyć, omawianym tytułem jest BattleBit Remastered. Miałem w niego okazję zagrać już w lutym 2022 roku, a przy okazji ostatniego testu, jaki deweloperzy przygotowali – ponownie zbadałem ten tytuł.
BattleBit to gra, która spełnia to, o czym wspominałem – może nie posiada najpiękniej grafiki (ale to kwestia gustu, oprawa graficzna części dzisiejszych gier bywa celowo wzorowana na low-poly/pixel art), ale gra się w nią jak w stare dobre Battlefieldy (mówię tutaj o częściach 3 i 4).
Grafika jest bardzo uproszczona. Można się pokusić o stwierdzenie, że jest sprowadzona wręcz do minimum. Nie uświadczycie tutaj wysokich jakości tekstur, ani wodotrysków znanych z produkcji wysokobudżetowych. Postacie przypominają Steve’a wyjętego z Minecrafta i ubranego w mundur, a obiekty to prosta geometria z podstawowymi kolorami, abyśmy byli w stanie się domyślić, na co patrzymy. Jednak zabieg ten sprawia, że gra zajmuje na dysku jakieś 1.5 GB. Dodatkowo wymagania są śmiesznie niskie, więc prawdopodobnie każdy będzie mógł się cieszyć tym tytułem.
A jednak tkwi tutaj coś, co sprawia, że gdy usiadłem do gry, to wciągnęła mnie na kilka godzin. To może być powodem do obaw dla konkurencji i podpowiedzią na przyszłość.
Grywalność starych Battlefieldów
To jest właśnie pierwsze skojarzenie, które mi przychodzi do głowy, kiedy myślę o BattleBit (czyżby nazwa też miała coś sugerować?). Rzeczywiście w trakcie rozgrywki ma się uczucie, że jest to coś, co naśladuje czasy świetności serii Battlefield.
Gunplay i poruszanie się postacią. To chyba najważniejszy element, który udało się tutaj oddać (w mojej opinii) idealnie. Postać reaguje natychmiast na nasze poczynania. Podobnie jest z gunplayem – reakcja natychmiastowa, poczucie masy trzymanej broni i jej odrzut nie pozostawiają wątpliwości czy aktualnie strzelamy z pistoletu czy karabinu.
Destrukcja otoczenia rodem z Bad Company 2. Jeżeli mapa to w całości zabudowania – może ona zostać zrównana z ziemią. Wróciła możliwość grania taktycznego, bowiem możemy stawiać proste struktury w postaci prostych bloków, które będą utrudniać przeciwnikowi przełamanie naszej obrony. Nie ma też żadnego problemu zrobienia wyrwy w ścianie młotem lub granatnikiem, aby stamtąd prowadzić ostrzał.
Rozległe mapy i obecność pojazdów. Dziś chyba większość FPS’ów już to ma, ale naprawdę ratuje to skórę. Zdarzało mi się robić maraton przez pół mapy tylko po to, aby zostać odstrzelonym, więc możliwość wejścia do Humvee i pośmiania się z innymi w drodze na pole walki jest pewnym „luksusem”.
16 na 16, 32 na 32 czy 64 na 64 graczy. W takiej skali są prowadzone bitwy, więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Personalizacja naszego uzbrojenia czy munduru. Jeżeli graliście w Battlefielda, to wiecie, o czym mówię. Do broni odblokowujemy nowe dodatki, celowniki, magazynki i resztę gadżetów. Następnie możemy spędzić masę czasu na składaniu naszej ulubionej zabawki.
Ale jak to pośmiania się z innymi? W grze jest obecny proximity chat (czyli możecie się porozumiewać przy pomocy czatu głosowego na bliskie odległości). I to nie tylko z sojusznikami, więc przygotujcie się na trolli, wojowników rzucających zaklęcia na Waszą rodzinę czy niespełnionych DJ’ów. Ale na poważnie – bardzo przydatna opcja, do dopracowania przez twórców, ale dobrze, że istnieje. I nie bójcie się na zapas – community gry wydaje się być dojrzałe, bo są momenty śmiechu, żartów czy podziękowań jak kogoś uratujecie czy rzucicie amunicję. A toksyczni gracze? A gdzie ich nie ma. Dosyć często widać powiadomienia o banach, więc chyba ktoś dba o porządek.
Możliwość przeciągania ciał w bezpieczne miejsce i reanimacji. Dlaczego wielkie studia nie są w stanie wpaść na wprowadzenie takiego drobiazgu? Niezwykle przydatna opcja i dodająca immersji. Nie zapomnicie świstu kul latających Wam koło ucha, gdy przeciągacie poległego towarzysza w bezpieczne miejsce – gwarantuję. Sama reanimacja nie polega na przyłożeniu elektrod, o nie. Musicie poświęcić kilka sekund na zabandażowanie kolegi.
Podajcie datę premiery, kupiliście mnie
Wiem, że ciągle słodzę, ale jak coś mi się podoba, to jestem szczery i staram się to jak najwierniej przekazać. Niemniej uważam, że BattleBit to dobrze zapowiadająca się produkcja, która przykuła moją uwagę na dłużej. Tak naprawdę w tym momencie mija rok, odkąd wiem o istnieniu tej gry i stale jej kibicuję.
Przewidywana data premiery to pierwszy lub drugi kwartał 2023 roku. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym terminie projekt zostanie dowieziony.
Sama gra jest napisana na silniku Unity 3D, a za cały projekt odpowiadają tylko trzy osoby. Obecnie co tydzień można liczyć na różnego rodzaju testy, gdyż twórcy sprawdzają zachowanie serwerów pod dużym obciążeniem, a zainteresowanie naprawdę jest duże. Testy uruchamiane są na 6-8 godzin, zazwyczaj w soboty, dlatego jedynie wtedy macie możliwość zagrania online. Poza tym możecie sprawdzić grę na mapie szkoleniowej w trybie offline. Informacje na temat nadchodzących testów znajdziecie w aktualnościach na stronie gry na Steam lub na serwerze Discord twórców.
Pozostaje czekać
Idealny przykład, że ważne jak ciastko smakuje, a nie jak wygląda (chociaż wygląd także jest ważny). Nie każdy będzie w stanie przełknąć taką oprawę, ale grywalność to rekompensuje.
Połączenie mechanik znanych z Army, Battlefielda czy nawet Squad’a sprawia, że nie trzeba wymyślać koła na nowo – można połączyć od lat znane mechaniki i dobrze na tym wyjść. Pytanie tylko czy twórcy nie będą mieć z tego tytułu jakichś problemów. Ja z całego serca kibicuję, aby projekt wypalił i jak najszybciej doczekał się premiery (Q1/Q2 2023). Miejmy nadzieję, że nie będzie to przełożone, a premiera nie okaże się techniczną klapą. Twórcy zmagają się z problemami i na bieżąco starają się je rozwiązywać, ale pamiętajmy o pewnej wyrozumiałości – są to tylko trzy osoby. Jeżeli to wypali, czasy świetności serii Battlefield mogą powrócić w nowej odsłonie.
A na zakończenie i uzupełnienie tematu zostawiam materiał od Brodatego.